Miały być racuchy, takie fajne drożdżowe, pachnące wanilią i skórką cytrynową - taki był zamiar .
Ciasto na racuchy improwizowałam, chociaż rzadko kiedy piekę coś "na oko". Ale racuchy są tak niewymagające, że można pozwolić sobie na chwilę fantazji w kuchni. Z reguły robię je bez nadzienia albo z jabłkami.
Tym razem postanowiłam urozmaicić smak odrobiną marmolady włożonej do środka. I jakież było moje zdziwienie, kiedy już na patelni moje racuchy zaczęły przeobrażać się... w piękne, okrąglutkie pączusie 😄
I tym sposobem, powstały bardzo spontaniczne (bez wyrastania!)
pączki z ... patelni 🍩💚
Składniki:
- 250 g maki
- 1 łyżka masła
- 1 jajko
- 2 dkg drożdży
- 1/2 szkl ciepłego mleka
- szczypta soli
- 2 czubate łyżki cukru
- otarta skórka z cytryny
- marmolada/powidła
- olej do smażenia
- cukier puder do posypania
Wykonanie:
Z drożdży, ciepłego mleka (nie gorącego) i łyżeczki cukru zarobić rozczyn, odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Mąkę połączyć z jajkiem, szczyptą soli, pozostałym cukrem, otarta skórką z cytryny, rozpuszczonym letnim masłem i rozczynem z drożdży. Ciasto wyrobić. Nie trzeba odkładać do wyrastania. Nabierać łyżką, do środka kłaść odrobinę marmolady/powideł i skleić, nadając im lekko kulisty kształt (jeśli ciasto mocno się klei posypać dłonie mąką) i smażyć na patelni z rozgrzanym dość mocno olejem na złoty kolor z każdej strony. Oleju musi być tyle, aby nasze pączki mogły swobodnie pływać. Usmażone pączki przekładamy na papierowy ręcznik, aby odciekły z nadmiaru tłuszczu i ciepłe posypujemy cukrem pudrem.
Z podanej porcji otrzymałam 12 pączków średniej wielkości.