Na faworki (chruściki) mam jeden żelazny przepis od lat .... uuu ... chyba 15 👌Od czasu do czasu próbuję jednak jakiejś odmiany korzystając z innych przepisów (lub metod wyrabiania), aby zwiększyć ich kruchość, bo dla mnie jest ona podstawą dobrych faworków.
Ze skutkiem hmmm ... różnym 😉
Dziś z drżącym sercem postanowiłam zastąpić część mąki pszennej tortowej mąką krupczatką. Nie do końca byłam przekonana, jaki mój eksperyment przyniesie efekt.
Okazało się, że był to strzał w 10!
Chruściki są tak kruche, że miałam problem posypując je cukrem pudrem, bo dosłownie łamały się w dłoni.
I o to mi chodziło! 💪❤
- 200 g mąki pszennej tortowej
- 200g mąki krupczatki
- 6 żółtek
- 4 łyżki kwaśnej śmietany 18%
- 1 łyżka roztopionego i przestudzonego masła
- 1 łyżka spirytusu (u mnie czysta wódka)
oczywiście tłuszcz do smażenia.
Dla mnie zawsze niezawodny jest tutaj smalec.
Użyłam 4 kostek po 250g.
Wszystkie składniki zagniatamy. Wyrabiamy dokładnie, dość długo (chodzi o to, aby wtłoczyć w ciasto jak najwięcej powietrza). Po wyrobieniu wkładamy ciasto do foliowego woreczka i uderzamy w nie wałkiem 5-10 minut. Czynność ta spowoduje, że nasze chrusty będą bardzo kruche i obsiane pięknymi bąbelkami powietrza. Następnie rozwałkowujemy ciasto baaardzo cienko, kroimy na dowolnej wielkości prostokąty. Na środku każdego robimy nacięcie, przez które przeciągamy jeden koniec ciasta. Smażymy na mocno rozgrzanym tłuszczu z obu stron na złoty kolor. Po usmażeniu odsączamy nadmiar tłuszczu na papierowym ręczniczku i posypujemy cukrem pudrem.
I styczeń 2021 😍