Dziś zapraszam na mocno czekoladowe ciasto.
Wilgotne i mięciutkie ... o konsystencji między murzynkiem, a brownie. Zdecydowanie czekoladowe, chociaż nie przesłodzone. Uwieńczone warstwą musu malinowego ... nie mogło być inaczej, bo przecież czekolada 🍫 i maliny to idealny duet! 👌
Przepis znaleziono tutaj, podaję po moich małych modyfikacjach.
Składniki: (na tortownicę o średnicy 24 cm)
- 1/2 szklanki mleka
- 50 g gorzkiej czekolady
- 1 szklanka mąki pszennej
- 2 czubate łyżki kakao
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 1 całe jajko
- 2/3 szklanki cukru
- 1/4 szklanki oleju słonecznikowego
- 1/2 szklanki kwaśnej śmietany 18%
Dodatkowo :
- dwie czerwone galaretki,
- 500-600 g malin
Wykonanie:
Mleko podgrzewamy, do gorącego dodajemy połamaną czekoladę, mieszamy do rozpuszczenia czekolady. Studzimy. Mąkę, kakao, proszek do pieczenia i sodę oczyszczoną mieszamy. Jajko ucieramy dodając po trochu cukier. Gdy cukier będzie już niewidoczny wlewamy olej i śmietanę - miksujemy całość chwilę. Następnie dodajemy ostudzone mleko z rozpuszczoną czekoladą i miksujemy. Do zmiksowanej masy dodajemy przesiane suche składniki i krótko miksujemy, tylko do połączenia się składników.
Ciasto wylewamy do tortownicy wyłożonej na spodzie papierem do pieczenia. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 175st i pieczemy około 35 minut (do suchego patyczka). Po upieczeniu studzimy.
Jeśli ciasto urośnie z lekką górką - można ją delikatnie ściąć nożem, by je wyrównać.
Dookoła ciasta zapinamy plastikową obręcz lub zabezpieczamy je folią aluminiową.
2 galaretki rozpuszczamy w 1.5 szklanki gorącej wody. Odstawiamy do wystudzenia. Maliny blendujemy, dodajemy do nich tężejącą galaretkę. Mieszamy. Wylewamy na ciasto i wstawiamy do lodówki w celu ztężenia musu.