Nigdy dotąd nie piekłam ciastek z kruszonką. Ale, że od drożdżówki zostało mi jej dość sporo postanowiłam wykorzystać ją do pysznych, kruchych cytrynowych ciasteczek. To jeden z lepszych przepisów na ciastka z wykorzystaniem tylko i wyłącznie mąki krupczatki. Ciasteczka rozpływają sie w ustach, nie są mocno słodkie (łasuchom proponuję po wierzchu posypać je dodatkowo cukrem waniliowym) i wytrzymują nie zmienione w smaku 4-5 dni spokojnie ... a może i dłużej? 😉
Gorąco polecam przepis ( tutaj zamieściłam link do strony, z której przepis pochodzi)
Składniki: (na ok. 35-40 szt)
- 3 szklanki mąki krupczatki
- 250 g zimnego masła (82% tłuszczu, nie margaryna)
- 2 żółtka
- 2 łyżki kwaśnej śmietany 12% (u mnie 18%)
- 1/2 szklanki cukru pudru
- 2 łyżeczki cukru waniliowego
- skórka ze sparzonej otartej 1 cytryny lub aromat cytrynowy
Kruszonka: przepis tutaj
Wykonanie:
Masło, żółtka i śmietana powinny być prosto z lodówki. Jeśli mamy malakser wkładamy wszystkie składniki i rozdrabniamy, aż uzyskamy ziarnistą konsystencję. Jeśli nie - mąkę wysypujemy na stolnicę, robimy wgłębienie, i dodajemy posiekane, zimne masło. Siekamy nożem szybko, aby jak najlepiej połączyć mąkę i masło. Następnie dodajemy cukier puder, cukier waniliowy, żółtka, skórkę cytrynową oraz śmietanę. Szybko siekamy nożem i następnie zagniatamy i owijamy folią. Wkładamy na 2-3 godz. do lodówki. Ja przygotowałam sobie ciasto poprzedniego dnia wieczorem, i trzymałam w lodówce do następnego dnia. Po tym czasie stolnicę oprószamy lekko krupczatką. Rozwałkowujemy ciasto na grubość ok. 0,5 cm. Wykrawamy ciasteczka dowolnymi foremkami. Każde smarujemy rozkłóconym białkiem o posypujemy kruszonka.
Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 st, na około 12-14 min.
Witam.Bardzo lubię Twoje wypieki Helenko ponieważ nie są przesłodzone.Ciasteczka wyglądają pysznie i zapewne upiekę.Niech tylko te upały odpuszcza.Pozdrawiam serdecznie.Ola.
OdpowiedzUsuńDzięki Olu za miłe słowa. Faktycznie moje wypieki nie są mocno słodkie. Nie lubię kremów, słodkich mas, lukru, polewy ... ha ha ... taki dziwny ze mnie bloger :-) U mnie też był przestój w pieczeniu i gotowaniu dość długo. Kiedy dopadły nas afrykańskie upały gotowałam tylko tyle, żeby mi małżonek z głodu nie umarł ;-) Więc wcale Ci się nie dziwię, że czekasz na ochłodzenie. Pozdrowionka :-)))
Usuń